Tuż przed świętami robiłam zakupy w hurtowni z pasmanterią i zobaczyłam
tam małe woreczki na prezenty. Mieli 23 woreczki w kolorze fioletowym, wzięłam
wszystkie i zaraz po powrocie do domu wsypałam lawendę i powkładałam do
szafek.
Pisałam już o woreczkach z lawendą tutaj. Może jestem dziwna, ale mam uprzedzenie do wszystkiego co nie jest nowe. Jako dziecko zawsze nosiłam ubrania, buty i wszystko po kimś, dopiero jak rozpoczęłam pracę, zaczęłam sobie kupować nowe ubrania i buty. Od tego czasu mam uraz do wszystkiego po kimś. Nie chodzę do second handów. Jak pisałam wcześniej nie potrafię szyć i szkoda mi było kasy na nowy materiał, żeby się uczyć. Zmusiłam się i pierwszy raz w życiu poszłam do SH gdzie kupiłam kilka materiałów, uszyłam z tego 5 woreczków. Uszyć uszyłam, ale schowałam je z niewykorzystanym materiałami do reklamówki i tam sobie siedzą. Nie wyobrażam sobie takich starych szmat dawać do moich ubrań, czy do jedzenia. A miska lawendy jak stała tak dalej stała. Bardzo się cieszę, że udało mi się kupić te maleńkie woreczki i już mam kłopot z głowy.
też robię lawendowe i nie tylko woreczki:) ja uszyłam z materiałów , które kiedyś bardzo dawno kupowałam(jak niczego w sklepach nie było i stało się w kolejkach po wszystko), nie wiem po co wtedy kupowałam, chyba dlatego, że nic nie było:) leżały , leżały i się doleżały:)))
OdpowiedzUsuńz taniego ciucha też nic nie kupuję, jak tam wchodzę to dostaję uczulenia na twarzy:) W ten sposób nie mogę tam zaglądać ha ha!
Zazdroszczę talentu szycia, dobrze gdy w domu są materiały, które można spokojnie wykorzystać gdy potrzebujemy.
UsuńPozdrawiam :)
Pomysł jest bardzo fajny, tylko jest jeden warunek: trzeba lubić zapach lawendy. Dla mnie nie jest to zapach przyjazny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Ogólnie też nie przepadam za zapachem lawendy. Zauważyłam, że jak się nie rusza woreczka to nie wydziela zapachu i mi nie przeszkadza.
UsuńPozdrawiam :)